Sunday, November 25, 2007

Visit to Mórkowo





It's a little village north of Leszno about 5 miles. It took us about 1 1/2 hours to get there because we stopped on the way to have a little lunch. Our friend, Zybysek, took us there to meet his son and his family. We left about noon and on the way we stopped at chłopskie jadło, a "peasants eating place". It was like a place out of Henryk Sienkiewicz's, The Trilogy. Two large rooms with a fireplace blazing, long wooden tables and old pictures on the walls. We looked at the menu, saw Żurek was available and ordered a bowl for both Joan and I. It seems like we eat that a lot now but when we have a chance to sample another version we do. This was probably the worst we've tasted. It was too salty, too greasy, didn't have enough kielbasy and too watery. Joan's is still the best!

After lunch we continued on the road to Mórkowo. It was a gray day, raining a little but we were still able to see the countryside and pass through some new towns for us. In Steszew there was a beautiful, old, big manor house you could see from off the road.

We arrived at the house about 1:30 and met his son and family. The new house is fairly big, with two floors, although the upper floor isn't finished yet. Zybysek's son and daughter-in-law are doctors and the inside of the house reflects that with hand-crafted furniture, doors and furnishings. We were served coffee and rogale, the special crescent rolls that are only made in Poznań for St. Marcins Day. We stayed for abut 2 1/2 hours and then drove back to Poznań. They gave us 7 of the rogale to take home so we invited Zybysek in for some coffee and another roll.

To jest trochę wsi na północ od Leszno około 5 mil. To wzięło nas około 1 1/2 godzin by dostać się tam ponieważ zatrzymywaliśmy się by w drodze by mieć trochę posiłku południowego. Nasz przyjaciel, Zybysek, wziął nas tam by spotkać jego syna i jego rodzinę. Wyruszyliśmy o południu i w drodze zatrzymaliśmy się przy chłopskie jadło, "chłopów gospodzie". To było jak miejsce z Henryk Sienkiewicz, Trylogia. Dwa duże pokoje z kominkiem płonącym, długo drewniane stoły i stare obrazy na ścianach. Popatrzeliśmy na menu, zobaczyliśmy, że Żurek był dostępny i rozkazał miskę dla zarówno Joan jak i ja. To wydaje się jak jemy, że dużo teraz ale kiedy mamy szansę by wziąć próbki innej wersji robimy. To było prawdopodobnie najgorsze skosztowaliśmy. To było zbyt słony, zbyt tłusty, nie miało dość kielbasy i zbyt wodnisty. Joan jest jeszcze najlepsze!

Po posiłku południowym trwaliśmy na drodze do Mórkowo. To był dzień szarości , padając trochę ale mogliśmy jeszcze zobaczyć okolicę i przejść kilka nowych miast dla nas. W Steszew był piękny, stary, duży dworek mógłbyś zobaczyć od poza drogi.

Przybyliśmy do domu około 1:30 i spotkali jego syna i rodzinę. Nowy dom jest dość duży, z dwoma podłogami, chociaż wyższa podłoga nie jest skończona jeszcze. Syn Zybysek i synowa są doktorzy i wewnątrz domu zastanawia się, że z robionymi ręcznie meblami, drzwiami i wyposażeniem. Byliśmy obsługiwani kawa i rogale, specjalne rosnące listy, które są tylko zrobione w Poznań dla św. Marcinsa Dzień. Pozostaliśmy dla stykamy się 2 1/2 godziny i wtedy pojechaliśmy z powrotem do Poznań. Oni dali nas 7 z rogale by wziąć do domu tak zaprosiliśmy Zybysek przed trochę kawą i inną listą.

No comments:

Post a Comment