Sunday, June 07, 2020

Joan's day yesterday.

I added a nice pre-World War II video of Poznań to the "Tours" section.

Yesterday was my day to play therapist. It was a nice day outside so I decided to give Joana little incentive to walk down the stairs to our car. My incentive was a trip to Sowas for coffee and pastry, Joan hasn't been there since last January and I was fairly sure she would accept my offer. She did.

We made down the 4 flights of stairs, out the front door, down the 3 steps to the sidewalk, and then a little walk to the garages at the back of the building.  I opened the overhead door of our garage, positioned Joan with her back against the wall, and backed out the car. Once it was out of the garage, I helped Joan into the car, and off we went to Sowas.

Fortunately, there was a parking place right in front of Sowas and I pulled into it. I helped her out of the car and we walked in. The sales girls were all happy to see Joan and all gave her big smiles and greetings. Our usual place for sitting was available and so after Joan selected which pastry she wanted, rolada bezowa, I helped her to sit. I went back to the counter, ordered our pastries, and 2 coffees.  It felt like a homecoming being back there.

When we were done 1/2 hour later, we went back to the car, and instead of just going home, I drove past places where new buildings are being erected to show Joan. Next I took her for a little ride in the countryside to see the wildflowers in bloom.

Back at home, Joan climbed all the stairs and was a little tired but not enough to take a nap. At 17:00 our neighbor rang our doorbell to give us dinners of naleśniki and pastry for later. It was all superb.

W niedzielę dodałem do sekcji "Tours" ładny przedwojenny teledysk o Poznaniu.

Wczoraj był mój dzień na zabawę w terapeutę. Był to ładny dzień, więc postanowiłem trochę zachęcić Joan do zejścia po schodach do naszego samochodu. Moją zachętą była wycieczka do Sowy na kawę i ciasto, gdzie Joan nie było od stycznia i byłem prawie pewien, że przyjmie moją ofertę. Zgodziła się.

Zeszliśmy na dół schodami z 4. piętra do frontowych drzwi, i 3. stopniami na chodnik, a potem zrobiliśmy mały spacer do garaży z tyłu budynku. Otworzyłem drzwi opuszczane naszego garażu, ustawiłem Joan tyłem do ściany i wycofałem samochód. Po wyjściu z garażu pomogłem Joan wsiąść do samochodu, a potem pojechaliśmy do Sowy.

Na szczęście tuż przed Sową było miejsce parkingowe i skręciłem na nie. Pomogłem jej wyjść z samochodu i weszliśmy do środka. Sprzedawczynie były szczęśliwe widząc Joan i wszystkie dały jej szeroki uśmiech i pozdrowiały. Nasze ulubiony stolik był wolny, więc po tym jak Joan wybrała, które ciasto chce (rolada bezowa), pomogłem jej usiąść. Wróciłem do lady, zamówiłem nasze ciastka i 2 kawy. To było, jak powrót do domu.

Kiedy skończyliśmy pół godziny później, wróciliśmy do samochodu i zamiast wracać do domu, przejechałem obok miejsc, gdzie powstają nowe budynki, aby je Joan pokazać. Następnie zabrałem ją na małą przejażdżkę po okolicy, aby zobaczyć kwitnące dzikie kwiaty.

Wracając do domu, Joan weszła po wszystkich schodach i była trochę zmęczona, ale nie na tyle, by się zdrzemnąć. O 17:00 do drzwi zadzwoniła nasza sąsiadka, by dać nam na kolację naleśniki i ciasto. Wszystko było wspaniałe.

Agregué un bonito video de Poznań anterior a la Segunda Guerra Mundial en la sección "Tours".

Ayer fue mi día para jugar al terapeuta. Era un día agradable afuera, así que decidí darle a Joana un pequeño incentivo para bajar las escaleras hasta nuestro auto. Mi incentivo fue un viaje a Sowas para café y pastelería, Joan no ha estado allí desde el pasado enero y estaba bastante segura de que aceptaría mi oferta. Ella hizo.

Bajamos los 4 tramos de escaleras, salimos por la puerta principal, bajamos los 3 escalones hasta la acera y luego caminamos un poco hacia los garajes en la parte trasera del edificio. Abrí la puerta de arriba de nuestro garaje, coloqué a Joan con la espalda contra la pared y retrocedí. Una vez que salió del garaje, ayudé a Joan a subir al auto y nos fuimos a Sowas.

Afortunadamente, había un lugar de estacionamiento justo en frente de Sowas y entré. La ayudé a salir del auto y entramos. Las vendedoras estaban felices de ver a Joan y todas le dieron grandes sonrisas y saludos. Nuestro lugar habitual para sentarnos estaba disponible, así que después de que Joan seleccionó qué pasteles quería, rolada bezowa, la ayudé a sentarse. Regresé al mostrador, pedí nuestros pasteles y 2 cafés. Se sintió como un regreso a casa estar allí.

Cuando terminamos 1/2 hora más tarde, volvimos al automóvil y, en lugar de irme a casa, pasé por lugares donde se están erigiendo nuevos edificios para mostrarle a Joan. Luego la llevé a dar un paseo por el campo para ver las flores silvestres en flor.

De vuelta en casa, Joan subió todas las escaleras y estaba un poco cansada pero no lo suficiente como para tomar una siesta. A las 17:00 nuestro vecino tocó el timbre para darnos cenas de naleśniki y pastelería para más tarde. Todo fue excelente.

4 comments:

Unknown said...

This sounds like a GREAT day - well done both of you getting so far, in every sense :) While I am sure a hospital would have done their best, I don't think they could have devoted as much time (and energy) as has been done at home, assisted by the great people 'sent' your way. And those lovely supportive neighbours. Onward and upward - or maybe down first since you live upstairs!

Joan and David Piekarczyk said...

Dear Unknown. What a surprise. It's my first "Unknown" comment. Thanks.

Bronwyn said...

David, I always seem to struggle to comment here - not sure how I managed 'unknown'!
Bronwyn.

Joan and David Piekarczyk said...

Well, Bronwyn, you did something right. I got the comment. :-)