I have to admit something to you, I've been in love with another woman since 1968. It's a different kind of love than with Joan.
I first saw her when I was living in Washington D.C. and working in a store where vinyl records were sold. In those days, record companies had promoters whose job was to promote their latest record release through radio, newspapers, and record stores.
One day, the promoter from Reprise records came in and gave me a promotional record for their latest new artist. He also said she would be performing the next night at the Cellar Door. The Cellar Door was a 163-seat music club located at 34th & M Street in the Georgetown neighborhood of Washington. D.C. He said he had front-row seat tickets for the performance if I wanted to go. Free tickets? Of course, I accepted it.
The next night, I took a taxi from my flat on 16th street, several blocks up from the White House, to the Door and arrived about 15 minutes before the performance at 20:00(8PM). My seat was right in the middle in front of the stage about 10 feet in front of me. On it was just a chair and microphone.
A few minutes after 20:00, a tall, long blond hair woman came out with a guitar and sat down. She seemed a little nervous as she said hello and that her name was Joni Mitchell. She started out with her song, "Michael from Mountains" and finished with her song recorded already by other artists like Judy Collins and Tom Rush, "Both Sides Now". By the time she was done, I was in love with her. She touched my soul with the beautiful lyrics she had written for each song she performed.
That was 53 years ago and I am still listening to her songs. Time and cigarette smoking have taken most of that beautiful voice away over the years but her lyrics are still just as descriptive and powerful. Her words have touched the hearts of millions of people, around the world. She is a musician for the world.
Muszę się wam do czegoś przyznać, od 1968 roku jestem zakochany w innej kobiecie. Jest to inny rodzaj miłości niż do Joan.
Po raz pierwszy zobaczyłem ją, kiedy mieszkałem w Waszyngtonie i pracowałem w sklepie, w którym sprzedawano płyty winylowe. W tamtych czasach wytwórnie płytowe miały promotorów, których zadaniem było promowanie ich najnowszego wydawnictwa w radiu, gazetach i sklepach płytowych.
Pewnego dnia przyszedł promotor z Reprise Records i dał mi promocyjną płytę ich ostatnio pozyskanej artystki. Powiedział też, że będzie ona występować następnego wieczoru w Cellar Door. The Cellar Door był klubem muzycznym na 163 miejsca dla widzów mieszczącym się przy 34th & M Street w dzielnicy Georgetown w Waszyngtonie. D.C. Powiedział, że ma bilety na występ w pierwszym rzędzie, jeśli chcę iść. Darmowe bilety? Oczywiście, zgodziłem się.
Następnej nocy, wziąłem taksówkę z mojego mieszkania na 16 ulicy, kilka przecznic od Białego Domu, do klubu i dotarłem na miejsce około 15 minut przed występem o 20:00 (20:00). Moje miejsce było na samym środku, przed sceną, około 10 stóp przede mną. Na nim było tylko krzesło i mikrofon.
Kilka minut po 20:00, wysoka, długowłosa kobieta o blond włosach wyszła z gitarą i usiadła. Wydawała się być trochę zdenerwowana, gdy się przywitała i powiedziała, że nazywa się Joni Mitchell. Zaczęła od swojej piosenki, "Michael from Mountains", a skończyła na piosence nagranej już przez innych artystów, takich jak Judy Collins i Tom Rush, "Both Sides Now". Kiedy skończyła, byłem już w niej zakochany. Dotknęła mojej duszy pięknymi tekstami, które pisała do każdej wykonywanej piosenki.
To było 53 lata temu, a ja wciąż słucham jej piosenek. Na przestrzeni lat, czas i palenie papierosów zabrały większość tego pięknego głosu, ale jej teksty są wciąż tak samo opisowe i mocne. Jej słowa poruszyły serca milionów ludzi na całym świecie. Ona jest muzykiem dla świata.
Tengo que admitir algo, he estado enamorado de otra mujer desde 1968. Es un tipo de amor diferente al de Joan.
La vi por primera vez cuando vivía en Washington D.C. y trabajaba en una tienda donde se vendían discos de vinilo. En aquella época, las compañías discográficas tenían promotores cuyo trabajo consistía en promocionar su último lanzamiento discográfico a través de la radio, los periódicos y las tiendas de discos.
Un día, el promotor de Reprise Records vino y me dio un disco promocional de su último nuevo artista. También me dijo que actuaría la noche siguiente en el Cellar Door. El Cellar Door era un club musical con 163 asientos situado en la calle 34 y M, en el barrio de Georgetown de Washington. D.C. Dijo que tenía entradas de primera fila para la actuación si quería ir. ¿Entradas gratis? Por supuesto, acepté.
A la noche siguiente, cogí un taxi desde mi piso en la calle 16, a varias manzanas de la Casa Blanca, hasta la Puerta y llegué unos 15 minutos antes de la representación, a las 20:00 (8PM). Mi asiento estaba justo en el centro, frente al escenario, a unos tres metros de distancia. En él sólo había una silla y un micrófono.
Unos minutos después de las 20:00, una mujer alta y de pelo largo y rubio salió con una guitarra y se sentó. Parecía un poco nerviosa mientras saludaba y decía que se llamaba Joni Mitchell. Empezó con su canción, "Michael from Mountains" y terminó con su canción ya grabada por otros artistas como Judy Collins y Tom Rush, "Both Sides Now". Cuando terminó, yo ya estaba enamorado de ella. Me llegó al alma con las hermosas letras que había escrito para cada canción que interpretó.
De eso hace ya 53 años y sigo escuchando sus canciones. El tiempo y el hábito de fumar se han llevado la mayor parte de esa hermosa voz a lo largo de los años, pero sus letras siguen siendo igual de descriptivas y poderosas. Sus palabras han llegado al corazón de millones de personas en todo el mundo. Es una música para el mundo.
No comments:
Post a Comment