Monday, November 21, 2016

One of those days.

Yes, one of those days you don't look forward to but they happen anyway. It was the funeral of cousin Cecylia's husband, Leszek. Our first meeting with him was in 2003, our first visit to Poland. He spoke just enough English for us to be able to communicate and it didn't take long to realize he was also a person like us who liked to travel to new places. So it was sad last week when we heard he had died and we made our day planned around the funeral. He was a very good man.

It started with a mass at 10:00 in the church he belonged to but he was not there during the service. He was already at the large cemetery, Miłostowo, waiting. It was a short drive there and then there was a viewing of him followed by a shorter service in the chapel on the grounds. Family members came from Koniń and Golina for the service and when it was all over a Stypa(meal) was in Novotel hotel. Joan and I didn't attend. Relatives were there we haven't seen for many years, some not even since we moved here.

Tak, to jest jeden z tych dni, których nie oczekujemy, ale tak czy inaczej się dzieje . To był pogrzeb męża kuzynki Cecylii, Leszka. Nasze pierwsze z nim spotkanie było w 2003 roku, podczas naszej pierwszej wizyty w Polsce. Mówił na tyle po angielsku, aby móc komunikować się i nie trwało długo, aby uświadomić sobie, że był osobą podobną do nas, która lubiła podróżować w nowe miejsca. Kiedy w zeszłym tygodniu  usłyszeliśmy, że umarł, to ogarnął nas smutek, a potem zaplanowaliśmy nasz dzień na jego pogrzeb. Był bardzo dobrym człowiekiem.

  Zaczęło się od mszy o godzinie 10:00 w kościele do którego należał, ale trumny nie było w czasie nabożeństwa. Trumna z ciałem była  już na dużym cmentarzu Miłostowo. Jazda na cmentarz zajęła kilka minut. Tam można było pożegnać się z nim, a następnie była krótka modlitwa w kaplicy na terenie cmentarza. Członkowie rodziny przyjechali z Konina i Golina na pogrzeb, a kiedy się zakończył to w hotelu Novotel była stypa. Joan i ja nie uczestniczyliśmy. Na pogrzebie byli krewni, których nie widzieliśmy od wielu lat, niektórych nawet od momentu, kiedy się tutaj przenieśliśmy.

No comments: