Thursday, October 15, 2020

Mad Mike.

 He wasn't really a mad man, he just did things differently than some people living on #510, hence the nickname, "Mad Mike". When we first met, I was a newcomer to the road and he didn't talk much to me. However, as time went on we became closer and at the end of my years there, we spent a lot of time together. His appearance was that of an old trapper and he did look forward each year to deer hunting season. For me, it was not a big thing. Yes, the meat would have helped get through winter but I loved watching a deer pass by the house on the ridge above it. I didn't see them very often.

Mike lived on a road across #510, about 1/2 mile back into the woods. He owned property there and built a cabin overlooking a valley. Like me, he had an outside toilet and it shocked me one year when I visited him to see he had added an inside toilet. That was a big step forward. It was a simple cabin with a living room heated with wood, a kitchen area, and eventually a bathroom. He had a loft where he slept. 

Sometimes he would come to my house for coffee, conversation, and a smoke. Back then, we bought raw tobacco and rolled our own cigarettes or smoked something else. At times I would walk or ski to his place in the evening to watch Mannix on his car-battery operated TV. How long we watched depended on how much charge he had in the battery.  Yes, it was kind of primitive but with no electricity, there were only 3 channels we could see. Now, with 549 channels, there are about 542 channels of shit to choose from. News of the world was not important then. There was no FB, Twitter, Instagram, and all the other social media to waste our lives on. 

Mike had a good soul, I enjoyed his company.

Steve was the most creative of the 12 people who lived within 10 miles of my house. There wasn't any problem he couldn't come up with a solution for. He used his chain saw to flatten one side of the 20-foot logs I was going to use for my first idea for my house, an 8 sided octagon. But after spending all summer clearing the land, putting concrete block foundations in, and putting the logs in place, I realized it would take a long time to build it completely, so I designed the smaller house and built it in one summer with the help of my 10-year old son, Eric.  Talking with him when he was in his 30's, he told me how much he loved that time and was very disappointed when I sold it. However, I couldn't just leave it to nature when I moved back to the Chicago area to be with Joan who I missed so much. It was a double-edged sword for me. On one side I loved living there, the peace, solitude, good neighbors but not closeby, and on the other hand, I missed Joan all the time I lived there. A bigger love won out.

Nie był naprawdę szalonym człowiekiem, po prostu robił rzeczy inaczej niż niektórzy ludzie mieszkający na 510, stąd przydomek „Mad Mike”. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, byłem nowicjuszem na szosie i nie rozmawiał ze mną zbyt wiele. Jednak w miarę upływu czasu zbliżaliśmy się do siebie i pod koniec moich lat spędziliśmy razem dużo czasu. Wyglądał jak stary traper i co roku nie mógł się doczekać sezonu polowań na jelenie. Dla mnie to nie była wielka rzecz. Tak, mięso pomogłoby przetrwać zimę, ale uwielbiałem patrzeć, jak jeleń przechodzi obok domu na grzbiecie nad nim. Nie widywałem ich zbyt często.

Mike mieszkał na drodze przez numer 510, około 1/2 mili z powrotem do lasu. Był tam właścicielem posiadłości i zbudował chatę z widokiem na dolinę. Podobnie jak ja, miał zewnętrzną toaletę i zszokowało mnie rok, kiedy odwiedziłem go, aby zobaczyć, że dodał toaletę wewnętrzną. To był duży krok naprzód. Była to prosta chata z salonem ogrzewanym drewnem, aneksem kuchennym i ewentualnie łazienką. Miał strych, na którym spał.

Czasami przychodził do mojego domu na kawę, rozmowę i zapalił. Kupowaliśmy wtedy surowy tytoń i skręcaliśmy własne papierosy lub paliliśmy coś innego. Czasami chodziłem do niego pieszo lub jeździłem na nartach wieczorem, aby oglądać Mannixa na telewizorze zasilanym z akumulatora samochodowego. To, jak długo oglądaliśmy, zależało od poziomu naładowania akumulatora. Tak, to było trochę prymitywne, ale bez prądu, mogliśmy zobaczyć tylko 3 kanały. Teraz, przy 549 kanałach, do wyboru jest około 542 kanałów gówna. Wieści ze świata nie były wtedy ważne. Nie było żadnego FB, Twittera, Instagrama i wszystkich innych mediów społecznościowych, na które można by marnować życie.

Mike miał dobrą duszę, podobało mi się jego towarzystwo.

Steve był najbardziej kreatywnym z 12 osób, które mieszkały w promieniu 10 mil od mojego domu. Nie było problemu, dla którego nie potrafiłby znaleźć rozwiązania. Użył swojej piły łańcuchowej, aby spłaszczyć jedną stronę dwudziestostopowych kłód, których zamierzałem użyć do mojego pierwszego pomysłu na mój dom, ośmiokątnego ośmiokąta. Ale po spędzeniu całego lata na oczyszczaniu terenu, zakładaniu fundamentów z bloków betonowych i ustawianiu bali na miejscu, zdałem sobie sprawę, że zbudowanie go zajmie dużo czasu, więc zaprojektowałem mniejszy dom i zbudowałem go w jedno lato z pomocą mojego 10-letniego syna, Erica. Rozmawiając z nim, gdy miał 30 lat, powiedział mi, jak bardzo kochał ten czas i był bardzo rozczarowany, gdy go sprzedałem. Jednak nie mogłem tak po prostu zostawić tego naturze, kiedy wróciłem do Chicago, aby być z Joan, za którą tak bardzo tęskniłem. To był dla mnie miecz obosieczny. Z jednej strony kochałem tam mieszkać, spokój, samotność, dobrzy sąsiedzi, ale nie blisko, az drugiej strony tęskniłem za Joan przez cały czas, kiedy tam mieszkałem. Zwyciężyła większa miłość.

No era realmente un loco, simplemente hacía las cosas de manera diferente a algunas personas que vivían en el número 510, de ahí el apodo de "Mad Mike". Cuando nos conocimos, yo era un recién llegado a la carretera y no me hablaba mucho. Sin embargo, a medida que pasaba el tiempo nos volvimos más cercanos y al final de mis años allí, pasamos mucho tiempo juntos. Su apariencia era la de un viejo cazador y cada año esperaba la temporada de caza de ciervos. Para mí, no fue gran cosa. Sí, la carne me habría ayudado a pasar el invierno, pero me encantaba ver pasar un ciervo junto a la casa en la loma sobre ella. No los veía muy a menudo.

Mike vivía en una carretera que cruzaba el número 510, aproximadamente a 1/2 milla de regreso al bosque. Poseía una propiedad allí y construyó una cabaña con vista a un valle. Como yo, tenía un baño exterior y me sorprendió un año cuando lo visité y vi que había añadido un baño interior. Ese fue un gran paso adelante. Era una cabaña simple con una sala de estar climatizada con madera, un área de cocina y, finalmente, un baño. Tenía un loft donde dormía.

A veces venía a mi casa a tomar un café, conversar y fumar. En ese entonces, comprábamos tabaco crudo y lamábamos nuestros propios cigarrillos o fumamos algo más. A veces caminaba o esquiaba hasta su casa por la noche para ver a Mannix en el televisor que funcionaba con baterías de automóvil. El tiempo que mirábamos dependía de la carga que tuviera la batería. Sí, era un poco primitivo pero sin electricidad, solo había 3 canales que podíamos ver. Ahora, con 549 canales, hay alrededor de 542 canales de mierda para elegir. Las noticias del mundo no eran importantes entonces. No había FB, Twitter, Instagram y todas las demás redes sociales en las que desperdiciar nuestras vidas.

Mike tenía buen alma, disfruté de su compañía.

Steve fue el más creativo de las 12 personas que vivían a 10 millas de mi casa. No había ningún problema para el que no pudiera encontrar una solución. Usó su motosierra para aplanar un lado de los troncos de 20 pies que iba a usar para mi primera idea para mi casa, un octágono de 8 lados. Pero después de pasar todo el verano limpiando el terreno, poniendo cimientos de bloques de concreto y colocando los troncos en su lugar, me di cuenta de que llevaría mucho tiempo construirla por completo, así que diseñé la casa más pequeña y la construí en un verano con la ayuda de mi hijo de 10 años, Eric. Hablando con él cuando tenía 30 años, me dijo cuánto amaba esa época y estaba muy decepcionado cuando lo vendí. Sin embargo, no podía dejarlo en manos de la naturaleza cuando me mudé de regreso al área de Chicago para estar con Joan, a quien extrañaba tanto. Para mí fue un arma de doble filo. Por un lado me encantó vivir allí, la paz, la soledad, los buenos vecinos pero no cerca, y por otro lado, extrañé a Joan todo el tiempo que viví allí. Un amor más grande ganó.

No comments: