We were up at 8:00 today, unusual for Joan. It was a blood test day. Because of snow last night, it was a little difficult getting her to the car so I drove it on the sidewalk in front of the entrance door. First I carried the wheelchair down the stairs and then I helped her go down.
At the clinic, I had to check in first, then get Joan out of the car, into the wheelchair, and to the waiting area for the test. There were 5 people ahead of her but it didn't take too long for the event. With the results available online, I can read them on Monday.
Again, with snow on the ground, it reminded me of the U.P. of Michigan. We always had lots of snow. Usually. with the depth of the snow, my pants from below the knee were damp when walking outside my house or cross-country skiing. That lasted until I discovered how to make leggings.
I had some deer hide. so I cut it up to wrap around my legs from below the knee, overlapping my Sorrel winter boots. From some old clothing I had, I put a zipper in each one of them. On the bottom of each, I used some elastic straps that went under the boots to keep them down. On the top, 2 curtain rings were attached to the tops to pull them up. The deer hide kept the pants from getting wet. They worked great to keep the snow off my legs.
Eventually, in St. Vinnies second-hand store, I found a very old pair of red plaid logger's pants that were made of thick wool. It was so thick that I could actually sit in the snow without feeling the cold at all. St. Vinnies was the place where I found those used Pendelton shirts and bought 14 of them for $2 dollars each. Joan still has some of them,, 30 years later, that she wears. I was quite a picture wearing the fur hat I made from rabbit and beaver, mittens made from deerskin, a coat filled with goose down, the red plaid pants, leggings, and my Sorrel botts that were warm to 60 degrees below zero. They all served me well and I still have the hat here in Poland. There has been little need in winters here in Poland to wear the hat.
Wstaliśmy dziś o 8:00, co jest niezwykłe dla Joanny. To był dzień badań krwi. Ze względu na śnieg zeszłej nocy, było trochę trudno dostać ją do samochodu, więc pojechałam nią chodnikiem przed drzwiami wejściowymi. Najpierw zniosłem wózek inwalidzki po schodach, a potem pomogłem jej zejść na dół.
W klinice musiałem się najpierw zameldować, a następnie wyprowadzić Joan z samochodu, na wózek inwalidzki i do poczekalni na badanie. Przed nią było 5 osób, ale nie trwało to zbyt długo. Z wynikami dostępnymi online, mogę je przeczytać w poniedziałek.
Znowu, ze śniegiem na ziemi, przypomniało mi to U.P. z Michigan. Zawsze mieliśmy dużo śniegu. Zazwyczaj. Z głębokością śniegu moje spodnie spodnie od dołu kolana były wilgotne, gdy wychodziłam z domu lub na narty biegowe. To trwało, dopóki nie odkryłem, jak robić legginsy.
Całem skórę jelenia, więc podciąłem ją, aby owinąć nogi od dołu kolana, nakładając na siebie zimowe buty Sorrel. Z jakiegoś starego ubrania, które miałem, włożyłem suwak do każdego z nich. Na dole każdego z nich, używałam kilku elastycznych pasków, które wchodziły pod buty, aby utrzymać je na dole. Na górze, 2 karnisze były przymocowane do topów, aby je podciągnąć. Skóra jelenia powstrzymywała spodnie przed zamoczeniem. Świetnie się spisały, trzymając śnieg z dala od moich nóg.
Nos levantamos a las 8:00 de hoy, algo inusual para Joan. Fue un día de análisis de sangre. Debido a la nieve de anoche, fue un poco difícil llevarla al coche, así que lo conduje por la acera frente a la puerta de entrada. Primero llevé la silla de ruedas por las escaleras y luego la ayudé a bajar.
En la clínica, tuve que registrarme primero, luego sacar a Joan del auto, ponerla en la silla de ruedas y llevarla a la sala de espera para la prueba. Había 5 personas delante de ella, pero no tardó mucho en llegar. Con los resultados disponibles en línea, puedo leerlos el lunes.
De nuevo, con la nieve en el suelo, me recordó a la U.P. de Michigan. Siempre teníamos mucha nieve. Normalmente, con la profundidad de la nieve, mis pantalones de debajo de la rodilla estaban húmedos cuando salía de mi casa o hacía esquí de fondo. Eso duró hasta que descubrí cómo hacer mallas.
Tenía algo de piel de ciervo. así que la corté para envolverme las piernas por debajo de la rodilla, superponiéndolas a mis botas de invierno de Sorrel. De alguna ropa vieja que tenía, puse una cremallera en cada una de ellas. En la parte inferior de cada una, usé unas correas elásticas que iban debajo de las botas para mantenerlas abajo. En la parte superior, dos anillos de cortina se unieron a la parte superior para tirar de ellos hacia arriba. La piel de ciervo evitó que los pantalones se mojaran. Funcionaron muy bien para mantener la nieve fuera de mis piernas.
Finalmente, en la tienda de segunda mano de St. Vinnies, encontré un viejo par de pantalones de leñador a cuadros rojos hechos de lana gruesa. Era tan grueso que podía sentarme en la nieve sin sentir el frío en absoluto. En St. Vinnies encontré esas camisas usadas de Pendelton y compré 14 de ellas por 2 dólares cada una. Joan todavía tiene algunas de ellas, 30 años después, que usa. Yo era toda una imagen usando el sombrero de piel que hice de conejo y castor, guantes hechos de piel de venado, un abrigo lleno de plumón de ganso, los pantalones de cuadros rojos, leggings, y mis botas de Sorrel que estaban calientes a 60 grados bajo cero. Todos me sirvieron bien y todavía tengo el sombrero aquí en Polonia. Ha habido poca necesidad de usar el sombrero en los inviernos aquí en Polonia.
Ostatecznie, w sklepie z używaną odzieżą St. Vinnies znalazłem bardzo starą parę czerwonych spodni z grubej wełny. Były one tak grube, że mogłem siedzieć na śniegu, nie czując wcale zimna. St. Vinnies był miejscem, gdzie znalazłem te używane koszule Pendelton i kupiłem 14 z nich za 2 dolary każda. Joan nadal ma niektóre z nich, 30 lat później, które nosi. Miałam piękny obrazek w futrzanym kapeluszu, który zrobiłam z królika i bobra, rękawice ze skóry jelenia, płaszcz wypełniony gęsim puchem, czerwone spodnie w kratę, legginsy i moje butelki Sorrel, które były ciepłe do 60 stopni poniżej zera. Wszystkie dobrze mi służyły i mam jeszcze kapelusz tutaj w Polsce. Zimą w Polsce nie było wielkiej potrzeby, aby nosić ten kapelusz.
No comments:
Post a Comment